Kiedy w 2007 wraz z nowelizacją Kodeksu pracy, do polskiego prawa wprowadzono termin „telepraca”, komentatorzy rynku pracy przewidywali jej gwałtowny rozwój. Tym bardziej, że na projekt „Telepraca. Ogólnopolski program promocji i szkoleń dla przedsiębiorstw”, który trwał od 2005 do 2007 przeznaczono 4,5 mln zł, więc poprzez Internet lub środki masowego przekazu można było przedstawić ideę pracy zdalnej dużej części przedsiębiorców. Niestety pracodawcy nie przekonali się do telepracy. Może jednak dziwić, że również pracownicy nie byli zbyt otwarci na pracę poza biurem. Mogłoby się wydawać, że to właśnie oni będą walczyli o to, by móc pracować z domu i nie dojeżdżać codziennie do pracy. Wg niektórych źródeł 80% programów telepracy powstało z inicjatywy pracowników.
2007 i 2008
W 2007 i w 2008 na zlecenie gazetaprawna.pl i CMS Cameron McKenna firma PBS DGA zbadała zainteresowanie i stan pracy zdalnej wśród pracowników oraz osób poszukujących pracy. Oba badania przeprowadzone były na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie powyżej 1000 osób, w technice CAPI (Computer Assisted Personal Interview) w ramach, realizowanego co 2 tygodnie, badania Omnibus.
Wyniki są zestawione w poniższej grafice:
Można zauważyć niepokojący trend, że coraz mniej osób wiedziało, czym jest telepraca (spadek z 61 do 56%) oraz, że mniejszy odsetek niepracujących skłonny byłby podjąć pracę na zasadach telepracy (spadek z 33 na 28%). Dobra wiadomość polegała na tym, że na przestrzeni roku pięciokrotnie wzrosła liczba osób, które miało w praktyce do czynienia z telepracą (z 1 do 5%). Martwić może, że zarówno w 2007, jak i w 2008 aż 87% ankietowanych, którzy pracowali, uważało, że ich stanowisko nie nadaje się do telepracy.
Problemem metodologicznym badania było podejście „zero-jedynkowe” do pracy zdalnej. Ankietowanym przedstawiona była jedynie telepraca permanentna i nie uwzględniono telepracy naprzemiennej. Nawet pracownik umysłowy, który pracuje wykorzystując jedynie edytor tekstu, może nie być w stanie telepracować na cały etat, chociażby z powodów zebrań i spotkań w biurze. Te 87% osób, które oznajmiło, że ich praca nie nadaje się do telepracy, mogłoby inaczej odpowiedzieć, gdyby pytanie dotyczyło części, a nie całego etatu.
2010
Gazetaprawna.pl podała wyniki badań Sedlak & Sedlak według których, 40% zatrudnionych chciałoby większej elastyczności, jeśli chodzi o formy zatrudnienia, a 26% bardzo by się ucieszyło, gdyby mogło pracować z domu. 3,2% firm stosowało telepracę, co jest słabym wynikiem w porównaniu do europejskiej średniej na poziomie 7%. Polska odbiega także od Szwecji, czy Holandii, gdzie telepracownicy stanowią odpowiednio 20 i 21% siły roboczej.
2011
W tym roku organizacja Pracodawcy RP przedstawiła następujące dane:
- 11,2% chciałoby telepracować na cały etat
- 36,8% pragnęłoby pracować zdalnie co najmniej przez część tygodnia (zawiera wspomniane wyżej 11,2%)
- 58,4% nie jest zainteresowana telepracą
Brak zaufania nadal największą barierą
Wiadomo, że największą barierą pracy zdalnej jest brak zaufania menedżerów do pracowników. Polacy są nieufnym narodem, co potwierdziło badanie „Diagnoza Społeczna”. Zresztą ciężko winić pracodawców zważywszy, że gazetaprawna.pl podaje, iż wg raportu Euler Hermes 90% polskich firm przyłapało swoich pracowników na kradzieży, oszustwie lub zajmowanie się sprawami prywatnymi w godzinach pracy. Prawda jest taka, że obowiązek przychodzenia do firmy nie zmniejsza ryzyka nadużyć ze strony podwładnych. Jedynie skutecznym sposobem nadzoru jest kontrola poprzez wyniki pracy. Pozoranci i oszuści szybką zostaną zdemaskowani przez słabe wyniki. Odwracając kota ogonem można wręcz argumentować, że telepraca ograniczy kradzieże w firmie, bo w domu taki pracownik mógłby okraść co najwyżej swoją rodzinę.
Zainteresowanie pracą zdalną jest nadal niskie, ale będzie rosło, dzięki:
- Rozwoju technologii,
- Oczekiwaniom pokolenia Y i Z,
- Starzeniu się społeczeństwa.