Jack Nilles o zagrożeniach związanych z efektem cieplarnianym

Jesteś tu: zdalniej.pl » Rynek telepracy » Porady » Pozostałe porady » Jack Nilles o zagrożeniach związanych z efektem cieplarnianym

Jacka Nilles nie trzeba przedstawiać. Twórca pojęcia i pionier telepracy na swoim blogu podzielił się swoimi spostrzeżeniami nt. krótkowzrocznej polityki gospodarczej na świecie, która w swojej strategii stale bagatelizuje problem efektu cieplarnianego i zanieczyszczenia środowiska. Refleksję skończył złowieszczym „Matki natury nie obchodzi przyszłość ludzkiej rasy”. To prawda, ale nas powinna interesować.

W czym tkwi problem?

Przez millenia ludzkość rozwijała się „czyniąc sobie ziemię poddaną”. Zasoby naturalne i przestrzenie były tak ogromne, że nikt sobie nie zdawał sprawy, że działania człowieka mogę mieć większy wpływ na planetę. Industrializacja zrewolucjonizowała gospodarki i przyniosła produkty, o których konsument nigdy nawet nie marzył, bo nie sądził, że mu się do tego przydadzą. Gwałtowny rozwój niósł za sobą koszty, które dopiero w zeszłym stuleciu uwidocznili nam naukowcy.

Ginące całe ekosystemy, zatrute powietrze, smogi nad miastami,  aż w końcu globalne ocieplenie spowodowane m.in. emisją gazów cieplarnianych, która może doprowadzić do stopnienia lodowców, co z kolei będzie oznaczało podwyższenie poziomu mórz i zalanie wielu portów.

Rozwiązanie?

W 2005 część najbardziej rozwiniętych państw ratyfikowała tzw. traktat z Kioto. Miał on zmobilizować największe gospodarki to przedsięwzięcia kroków w celu redukcji emisji gazów cieplarnianych i dwutlenku węgla. Tak naprawdę na ten wysiłek zdecydowała się tylko Unia Europejska i Japonia. Celowo nie wymagana większych restrykcji od wielkich krajów rozwijających z BRIC (Brazylia, Rosja, Indie i Chiny), by mogły osiągnąć wyższy poziom. Na pewno największym rozczarowaniem była odmowa podpisania traktatu przez administrację George’a Busha. Na szczęście Amerykanie i tak rozpoczęli działania zmniejszające emisję szkodliwych dla środowiska zanieczyszczeń.

Efekt i co dalej?

Protokół z Kioto miał obowiązywać do końca 2012, dlatego już teraz rozpoczynają się wstępne rozmowy, by go przedłużyć o kolejne lata. 28 listopada 2011 w Durbanie w Południowej Afryce rozpoczęła się Konferencja klimatyczna ONZ, w której bierze udział 194 państw i która potrwa do 9 grudnia. Wnp.pl podaje, że 22 polskie organizacje ekologiczne zjednoczone w tzw. Koalicji Klimatycznej apelują, że świata nie stać na nieosiągnięcie porozumienia w sprawie przedłużenia protokołu z Kioto. Przed Polską stoi ważne zadanie, ponieważ ze względu na prezydencję to właśnie nasz kraj wspólnie z Komisją Europejską będzie prowadziła negocjacje w imieniu UE. Koalicja postuluje, by kraje rozwinięte ograniczyły emisję gazów o 25 do 40% i zagwarantowano, że średni wzrost temperatury na świecie nie zwiększy się o ponad 1,5 st. C w porównaniu do epoki przedprzemysłowej.

Nilles jednak zauważa dwie rzeczy. Po pierwsze Japonia, jeden z pierwszych orędowników protokołu z Kioto, chce się z niego wycofać. Po drugie, i to jest wiele istotniejsze, mimo że USA i Europa faktycznie ograniczyły emisję, to w tym samym czasie w Chinach na tyle się zwiększyła, że przekroczyła te oszczędności. Widać więc, że jeśli kraje BRIC również nie zainteresują się globalnym klimatem, to za kilkanaście lat możemy mieć problem.

Co można zrobić na poziomie lokalnym?

Dlatego przyłączam się do apelu Jacka Nillesa, by promować telepracę nie tylko z powodu korzyści dla pracodawcy i pracownika, lecz również by zadbać o stan środowiska dla przyszłych pokoleń (naszych dzieci i wnuków). Nilles radzi, by władze brały przykład z rządu Kalifonii i wdrażały programy pracy zdalnej wśród swoich pracowników. Jeśli urzędnicy będą teledojeżdżać, to również pracodawcom da to do myślenia, że musi się to opłacać. Jeśli rząd szuka oszczędności w administracji, to telepraca uzasadniona względami środowiska może być świetnym początkiem w tej kadencji.


Poleć znajomym: 

Komentarze (1)

  1. Napisany 14/01/2012 o 10:45 | Link

    Już wiemy jak zakończył się szczyt w Durbanie. Niczego nie postawiono, a protokół z Kioto nie został przedłużony. Ciekawe, czy nasze dzieci (lub wnuki) będą musiały zakładać maski gazowe, by dojść do szkoły?

Dodaj komentarz

Twój email nie jest nigdy rozpowszechniany. Wymagane pola oznaczone są *

*
*