Archiwum miesięczne: Październik 2011

Raport o korkach w 7 największych miastach Polski

Pełny tytuł:  Raport o korkach w 7 największych miastach Polski. Warszawa, Łódź, Wrocław, Kraków, Katowice, Poznań, Gdańsk

Autorzy: Dariusz Nachyła, Rafał Antczak, Halina Frańczak, Tomasz Krassowski (wszyscy z Deloitte), Rafał Mikołajczak (Targeo.pl) i dr Michał Beim (Politechnika Kaiserlautern)

Rok publikacji: 2011

Liczba stron: 52

Metodologia: Raport dotyczy zakorkowania w 7 największych miastach Polski (Warszawa, Łódź, Wrocław, Kraków, Katowice, Poznań, Gdańsk). Większość danych jest za 2010, a najstarsze sięgają 2007. Na raport składają się aż trzy różne badania o różnej metodologii. Pierwsze badanie dotyczyły zakorkowania ulic w 7 polskich miastach. Dane uzyskano na podstawie pomiarów prędkości na poszczególnych odcinkach uzyskanych dzięki pozycjom GPS zbieranych  w czasie rzeczywistym. Dane te dostarczył system Targeo Traffic i dotyczą aż 70 tys. pojazdów i 4224 km dróg dzielących się na 28294 segmenty w omawianych miastach. Drugie badanie dotyczyło estymacji kosztów korków. By wyniki były wiarygodne autorzy przyjęli szereg założeń: ograniczono się tylko do dni roboczych, pominięty mieszkańców miejscowości należących do aglomeracji, ale którzy nie są mieszkańcami jednego z omawianych miast, na podstawie danych GUS wyznaczono liczbę mieszkańców oraz pracujących, przyjęto koszt spalania jak dla Fiata Panda 1.1l., przyjęto średnie wynagrodzenie równe medianie wynagrodzeń w poszczególnych miastach na podstawie badania Sedlak&Sedlak, nie uwzględniono kosztów metodologicznych. Trzecie badanie były ankietowe i polegało na ocenie zadowolenia mieszkańców z transportu zbiorowego i indywidualnego, czyli generalnie zadowolenia z organizacji transportu w 7 miastach. Badanie zrealizowała firma Millward Brown SMG/KRC w okresie 13-28 grudnia 2010 na losowej próbie w 7 miastach w wieku 20-65 lat. Telefonicznie przeprowadzono 1680 wywiadów tj. po 240 w każdym mieście.

 

UWAGA! Raport ten nie mówi o telepracy, lecz o natężeniu ruchu ulicznego. Nie znajdzie się w nim wzmianki o pracy zdalnej lub teledojazdach. Jednak jest on pośrednio związany z telepracą, ponieważ dowodzi, że korki stanowią problem w Polsce, a telepraca może pomóc go rozwiązać.

 

Kluczowe zagadnienia poruszane w publikacji:

Raport składa się z czterech części. Pierwsza opisuje poziom wydatków na transport w poszczególnych miastach, druga omawia ich strategie dot. transportu, trzecia koncentruje się na zidentyfikowaniu korków i obliczeniu ich kosztów, czwarta zawiera rekomendacje dla miast.

Na wstępie autorzy publikacji zauważają, że obecnie 50% mieszkańców Ziemi żyje w miastach, a do 2050 ma to już być 2/3 wszystkich ludzi. W Polsce już dziś co najmniej 60% żyje w miastach. Postępująca urbanizacja oznacza, że ulice miast będą coraz bardziej zatłoczone, dlatego władze miejskie będą musiały przeciwdziałać korkom oraz przeznaczać większe koszty na utrzymanie infrastruktury i transport zbiorowego.

Na s.5 raportu znajduje się zestawienie, które mówi, ile wynosiły średnie roczne wydatki na mieszkańcach na transport w omawianych miastach. Najwięcej wydawało się w Warszawie (6349 zł), a najmniej w Katowicach (4217 zł).

Autorzy krytykują większość strategii transportowych w miastach, ponieważ ich zdaniem czas dojazdów nie jest tak bardzo brany pod uwagę, jak powinien być. Trudno się nie zgodzić, że właśnie średni czas dojazdów od punktu A do B powinien stanowić KPI dla władz miasta w zakresie transportu.

Specjalnie na potrzeby raportu stworzono wskaźnik zwany Korkometrem (KKM), który wyrażony procentowo oznacza dodatkowy czas potrzebny na przejechanie odcinku z powodu korków. Przykładowo  KKM = 20%, że przez korki będzie się jechało 20% dłużej, czyli zamiast np. 20 minut będzie to 24 minuty. Na s.9 raportu znajdzie się tabelka ze średnimi wartościami KKM  dla miast.  Przytoczę wyniki: Katowice KKM=24%, Łódź 39%, Poznań 55%, Gdańsk 60%, Wrocław 71%, Warszawa 74%, Kraków 87%. Widzimy, że w Katowicach sytuacja wygląda naprawdę dobrze na tle pozostałych miast, mimo że wydatki transportu są relatywnie najniższe na mieszkańca.

Raport zawiera dla poszczególnych miast szczegółowe wartości Korkometru dla każdego półgodzinnego interwału, mapki ze wskazanie najbardziej zatłoczonych odcinków oraz konkretne trasy o największym znaczeniu komunikacyjnym w aspekcie ich przejezdność w szczycie porannym i wieczornym. Okazuje się, że szczyt poranny 7:30 – 9:30 we wszystkich miastach przebiega zdecydowanie lepiej niż szczyt popołudniowy 15:00 – 18:00.

Nie da się ukryć, że czas spędzony w korkach trudno nazwać produktywnym. W tym czasie pracownik mógłby więcej pracować lub mieć faktyczny czas wolny. Dlatego korki niosą realne straty dla gospodarki. O jakich kosztach mowa? W 2010 w Katowicach, Łodzi, Poznaniu, Gdańsku, Wrocławiu, Warszawie i Krakowie pracujący tracili 16 mln zł dziennie, co daje 351 mln zł miesięcznie oraz 4,2 miliarda złotych w skali roku, a to z kolei oznacza 3000 zł rocznie na mieszkańca-kierowcę. Przy czym autorzy podkreślają, że są to szacunki zaniżone (np. nie jest uwzględniony koszt zanieczyszczeń)!

Autorzy zauważają jedną pewną zależność. To co dla podatników jest zyskiem, jest równocześnie stratą dla budżetu Państwa w wyniku mniejszego VAT i akcyzy na paliwo. Budżet państwa zyskuje 560 mln zł na korkach, ale po uwzględnieniu tej liczby okazuje się, że i tak korki kosztują całą gospodarkę 3,7 miliarda rocznie.

Na koniec warto odnotować, że problem korków będzie narastał, co potwierdzają obserwacje mieszkańców miast, którzy w zależności od miasta w 60-80% przypadków odpowiadali w ankiecie, że w ciągu ostatnich 5 lat liczba korków istotnie wzrosła.

 

Opinia o publikacji:

Publikacja jest bardzo dobrze napisana oraz się świetnie prezentuje. Szczególnie ciekawe są mapki poszczególnych miastach (s.10-38), które pokazują zakorkowanie na poszczególnych ulicach w badanych miastach podczas szczytów porannych i popołudniowych. Dla kierowców z tych miast powinna to być lektura obowiązkowa, która umożliwiałyby im znalezienie innych dróg dojazdu lub otrzymanie argumentu na rzecz wywalczenia co najmniej elastycznych godzin pracy, jeśli nie teledojazdów. Autorów należy pochwalić, że nie tylko zidentyfikowali problem, ale także zasugerowali 13 rozwiązań zgodnych z zasadą Pareto, czyli jak największy efekt przy jak najmniejszych kosztach. Nie jestem w stanie merytorycznie ocenić tych sugestii, ponieważ nie jestem ekspertem w dziedzinie, ale stanowią one bardziej wytyczne, aniżeli konkretne rozwiązania, gdyż każda rekomendacja mieści się w 2-3 zdaniach. Brakowało mi wśród rekomendacji zalecenia teledojazdów, ale wprowadzenie telepracy w firmach leży poza bezpośrednią gestią władz miast.

Autorzy trafnie spostrzegli, że oszczędności dla jednych oznacza brak zysków dla innych. W raporcie mówiono, że mniej korków implikuje mniejszy zakup paliwa, co oznacza mniejszy wpływy z tytułu akcyzy i VAT. Idąc tym tokiem rozumowania łatwo zauważyć, że oszczędności, dzięki telepracy mogą znacznie obniżyć przychody koncernom paliwowym, motoryzacyjnym i właścicielom nieruchomości.

Reasumując raport polecam wszystkim kierowcom, pracodawcom i władzom miejskim. Tym dwóm pierwszym grupą, by zobaczyły, że korki stanowią problem, a zatłoczenie na ulicach się systematycznie powiększa. Natomiast władzom miejskim, by mogły temu przeciwdziałać we własnym zakresie.

 

Pobierz raport

Publikację możesz pobrać ze strony Deloitte po wypełnieniu odpowiedniego formularza.

 

Jakie stanowiska będą najpopularniejsze w przyszłości?

Gazetapraca.pl przygotowała ciekawą infografikę, która podsumowuje wnioski z opublikowanego w 2011 raportu ‘Future Work Skills 2020’ autorstwa amerykańskich naukowców z Institute for The Future (IFTF) na zlecenie Uniwersytetu z Phoenix. Ta pozarządowa organizacja ma ponad 40-letnie doświadczenie w prognozowaniu dla międzynarodowych rynków z zakres nauk społecznych, gospodarki i służby zdrowia.

Eksperci IFTF wyróżnili 6 czynników, które wpłyną na zmiany. Są to (w nawiasach tłumaczenia gazeta praca.pl):

  1. Ludzie będą żyć dłużej (Długowieczność). Ma to dwie konsekwencje. Po pierwsze odnotujemy starzenie się całych społeczeństw tj. odsetek ludzi starszych będzie rósł. Po drugie świadomość tego, że dłużej żyjemy będzie kształtował inne podejście do długoterminowego planowania kariery.
  2. Rozwój „mądrzejszych” maszyn i systemów (Inteligenta automatyzacja). W swoim innym raporcie ‘Human Plus Machine’  IFTF zauważa, że maszyny, roboty, systemy informatyczne, programy będą systematycznie zastępowały ludzi w następujących czynnościach: mechanicznych powtarzających się, zbyt niebezpiecznych, niemożliwych, obróbki danych. Dla ludzi pozostaną zawody wymagające podejmowania decyzji, inteligencji emocjonalnej, improwizacji i kreatywności.
  3. Komputeryzacja świata, która implikuje dostęp do ogromnej ilości nowych danych. Ale głównie chodzi o możliwość formalnego ujęcia procesów w algorytmy właściwe dla programowania.
  4. Nowe media. Wpływają na zmiany komunikacji międzyludzkiej.
  5. Nowy sposób struktury organizacji (Superstruktury organizacyjne). Nowe technologie i platformy społecznościowe prowadzą do reorganizacji i powstawania nowych form organizacji, które wcześniej nie były znane. Widzę w tym okazje to częstszego sięgania po telepracę.
  6. Globalnie połączony świat. Globalizacja. Organizacje transnarodowe (np. UE). Internet.

Na podstawie tych sześciu czynników wyróżniono 10 umiejętności esencjonalnych dla przyszłej siły roboczej (w nawiasach tłumaczenia gazetapraca.pl):

  1. Sense making – Rozumienie sensu (Wnioskowanie) = umiejętność określania głębszego sensu lub znaczenia zwrotów i wyrażeń.
  2. Social Intelligence – Inteligencja socjalna (Inteligencja emocjonalna) = umiejętność połączenia z innymi w głęboki i bezpośredni sposób oraz wyczuwania i stymulowania reakcji i pożądanych interakcji.
  3. Novel & Adaptive Thinking – Myślenie adaptacyjne (Sprawność adaptacyjna) = sprawność w myśleniu i znajdywaniu rozwiązań i odpowiedzi poza algorytmem lub schematem.
  4. Cross-Cultural Competency – Międzykulturowość (Kompetencje międzykulturowe) = umiejętność poruszania się w różnych środowiskach kulturowych.
  5. Computational Thinking – Rozumowanie jak maszyna  (Przetwarzanie danych) = umiejętność przekładania olbrzymich porcji danych na abstrakcyjne idee i rozumienie wnioskowania opartego na danych.
  6. New-Media Literacy – Poruszanie się wśród nowych mediów (Praca z nowymi mediami)= umiejętność krytycznego pozyskiwania i rozwijania treści dostarczanych przez nowe media oraz wykorzystywanie nowych mediów do perswazyjnej komunikacji.
  7. Transdisciplinarity – Interdyscyplinarność = umiejętność rozumienia zagadnień z różnych dyscyplin
  8. Design Mindset – Kreowanie procesów, by uzyskać cel (Projektowanie pracy) = umiejętność reprezentowania i rozwijania zadań i procesów, by osiągnąć określony wynik.
  9. Cognitive Load Management – Zarządzanie Nadmiarem Informacji (Praca w szumie) = umiejętność dyskryminowania i filtrowania informacji względem ich ważności.
  10. Virtual Collaboration – Współpraca wirtualna (Współpraca w wirtualu)= umiejętność produktywnej pracy i aktywnego uczestnictwa jako członek zespołu wirtualnego.

Raport ‘Future Work Skills 2020’ a telepraca

Aż połowa z sześciu czynników determinujący 10 umiejętności, które będą ważne 2020, to także czynniki, które są katalizatorami telepracy. Są to: Nowe media, Nowe sposoby struktury organizacji oraz Globalnie połączony świat. Umiejętność współpracy wirtualnej sugeruje, że w 2020 uczestnictwo w wirtualnych zespołach będzie powszechne, a to jest równoznaczna z popularyzacją telepracy. Z kolei umiejętność Zarządzaniem Nadmiaru Informacji może być właśnie wspierana przez pracę z domu, gdzie jest mniej dystrakcji niż w biurze. Telepracownik powinien również przyswoić umiejętność Kreowania procesów, bo najczęściej będzie samodzielnie organizować swoją własną pracę.  Istotne jest także Poruszanie się wśród nowych mediów, ponieważ Internet stanowi nieocenione źródło informacji do pracy.

Jeśli ktoś regularnie telepracuje już dziś, to oznacza, że przyswaja 4 z 10 umiejętności pracowniczych, które będą wysoko cenione wg prognoz IFTF w 2020.

Na koniec prezentuję wcześniej wspominaną infografikę gazetapraca.pl oraz oryginalne źródło, czyli str. 6-7 z raportu „Future Work Skills”. Zobaczycie, że interpretacja ze strony gazetapraca.pl na tyle odbiega od pierwowzoru, że można powiedzieć, że polski portal jedynie inspirował się raportem, lecz zrobił to po swojemu. Takie przekształcenie oryginalnego źródła może wprowadzać w błąd i tworzy pseudowiedzę.

workskills2020

infografika_gazetapraca

 


Źródła:
http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,90442,10354405,Polaku__chcesz_pracowac__ucz_sie_.html
http://cdn.theatlantic.com/static/front/docs/sponsored/phoenix/future_work_skills_2020.pdf
http://www.iftf.org/system/files/feature/Human_Plus_Machine_MG_sm.pdf

Najlepiej mają w IT

Postępująca cyfryzacja gospodarki rodzi coraz większe zapotrzebowanie na specjalistów IT. Nadal wiele osób uważa, że informatyk to osoba, która zna się na komputerach, czyli na sprzęcie, administracją sieciami, bazach danych, programowaniu, a nawet (sic!) pakietach biurowych, e-marketingu, czy grafice. Ekspertów IT jest mniej, niż chcieliby tego pracodawcy. Skonfrontowanie niewielkiej podaży, to rosnącego popytu na takich pracowników, prowadzi do sytuacji, gdzie to właśnie specjalista IT może dyktować warunki.

Zarobki w IT

Gazetapraca.pl podaje widełki między 2,5 a 12 tys. zł brutto. Na najwyższe wynagrodzenie mogą liczyć menedżerowie IT, których pensje najczęściej przekraczają 10 tys. zł. Za nimi plasują się specjaliści od baz danych, którzy średnio zarabiają około 5,6 tys. zł. Najmniej zarabiają serwisanci sprzętu komputerowego tj. 2,5 zł brutto.

Według Banku Danych o Inżynierach średnia płaca pracownika działu IT w lutym 2011 wynosiła 5107 zł brutto. Co ciekawe BDI podał także przeciętną różnicę w zarobkach w branży między paniami, a panami, która wyniosła 133 zł na korzyść mężczyzn. BDI rozgraniczył poszczególne zawody w ramach działu IT i tak w kwotach brutto:

  • kierownik działu – 9 100 zł
  • programista – 5 522 zł
  • konsultant – 5 449 zł
  • serwisant – 2 406 zł

BDI dostarczył także ciekawe zestawienie o średnich zarobkach w działach IT w zależności od branży:

wynagrodzeniaIT1

Z VIII Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń firmy Sedlak & Sedlak wynika, że pracownicy działów IT zarabiają najwięcej na tle innych działów. Badanie dotyczyło roku 2010.  Poniżej przedstawiam tabele, które mówią o zarobkach w IT (1) na tle innych działów, (2) w zależności od branży, (3) w zależności od stanowiska, (4) w wybranych miastach:

wynagrodzeniaIT2

wynagrodzeniaIT3

wynagrodzeniaIT4

wynagrodzeniaIT5

Antal International skoncentrował się na specjalistach IT najwyższego szczebla i stwierdził, że średnie zarobki fachowców IT lub telekomunikacji wynoszą 12 000 zł. Skąd takie liczby? Zacytuję przykłady stanowisk i przypisanych im pensji: „Java Developer – 11 tys. zł, Senior CRM Analyst – 8 tys. zł, IT Administration Manager – 10 tys. zł”

Czy wynagrodzenie to dla Ciebie wszystko? Poproś o możliwość telepracy!

Mało która branża tak nadaje się do telepracy jak IT. Ponieważ w przypadku specjalistów IT rynek należy do pracowników, to pracodawcom zależy na utrzymaniu pracownika. Dlatego teledojazdy mogą stanowić jeden z powodów, dla których pracownik nie zmieni pracodawcy. Znałem przypadek firmy, która nie chciała zgodzić się oficjalnie na pracę zdalną, ale jeden z jej najlepszych programistów średnio raz w tygodniu oznajmiał, że dziś pracuje z domu, bez żadnego wcześniejszego ustalania z przełożonym. Nikt nie odważył się mu zwrócić na to uwagi, bo był zbyt cenny dla firmy. Jeśli znasz swoją wartość i wiesz, że nic nie stoi na przeszkodzie do pracy z domu, to przekonaj do tego Twojego obecnego pracodawcę. Jeśli się nie zgodzi, zawsze możesz poszukać nowego.

Wymagane zmiany na rynku pracy, by uniknąć zamieszek

Pracodawcy i pracownicy mają czasami sprzeczne interesy. Choć obu grupom zależy, by firma się rozwijała, to w przypadku problemów w przedsiębiorstwie każda z nich widzi inny sposób radzenia sobie z tym. Pracodawca przede wszystkim pragnie zrestrukturyzować organizację i ograniczyć koszty, nawet jeśli przez to będą musiały nastąpić zwolnienia. Pracownik z kolei pragnie nie tylko zatrzymać posadę, lecz również pensję. Ani jednej ani drugiej grupy nie można winić za to, że chcą bronić swoich interesów. Faktyczny problem polega na tym, że żadna z grup nie próbuje zrozumieć tej drugiej. Do czego może prowadzić taka sytuacja?

Niezadowoleni w Europie wychodzą na ulice

Zamieszki w Wielkiej Brytanii, Grecji i Włoszech dają do myślenia. Nawet w Warszawie w październiku tego roku odbył się Marsz Oburzonych, podczas którego młodzi Polacy demonstrowali m.in. brak chęci do kapitalizmu. Jedną z rzeczy, z których Europejczycy są najbardziej niezadowoleni są zasady panujące na rynku pracy. Według danych Eurostatu aż 30% osób w wieku 15-64 lat (wiek produkcyjny) nie posiada zatrudnienia. Tej liczby nie należy utożsamiać z poziomem bezrobocia, ponieważ część osób jest bierna zawodowo, tj. nie pracuje i nie poszukuje pracy (zgodnie z definicją bezrobotny to osoba bez zatrudnienia, które szuka pracy). Jednak im mniej osób pracuje, tym mniej osób płaci podatki, a jeśli dodamy do tego ujemny przyrost naturalny na Starym Kontynencie, to pozostaje pytanie, kto opłaci wszystkie wydatki publiczne w tym emerytury. Przykład Grecji pokazał, że nie można żyć na kredy w nieskończoność. Społeczeństwo jest coraz bardziej świadome kosztów obsługi długu i bezrobotni wiedzą, że jeśli nie znajdą pracy, to być może nie będą mogli liczyć na żadne zasiłki, a w skrajnym wypadku pożegnają się także z emeryturą. Nie może dziwić, że w takiej sytuacji ludzie czują się z każdym dniem coraz bardziej sfrustrowani. Musimy zadać sobie ważne pytanie: jak należy zmienić rynek pracy w Europie, by uniknąć w przyszłości kryzysu społecznego?

(R)ewolucja na europejskim rynku pracy

Specjaliści postulują, by zapewnić pracownikom stabilność i bezpieczeństwo, równocześnie oferując firmom elastyczność, która pozwoli szybciej reagować na zmiany w otoczeniu rynkowym. Jednym z proponowanych rozwiązań jest model flexicurity, który z olbrzymi powodzeniem został wprowadzony w Danii (gdzie też powstało to pojęcie). Koncepcja flexicurity polega na zapewnieniu elastyczność w zatrudnieniu (flexible) tj. łatwego zwalniania pracowników, lecz również łatwego znajdywania nowej pracy, a także gwarancji bezpieczeństwa socjalne (security) w przypadku utraty pracy tj. zasiłków dla bezrobotnych. Jedną z metod implementacji flexicurity w praktyce jest telepraca. Popularyzacja teledojazdów wsparłaby przede wszystkim łatwość znalezienia nowej pracy, ponieważ dla pracowników byłaby dostępna większa ilość ofert pracy, a pracodawcy mogliby przebierać w większej liczbie kandydatów, więc szybciej zatrudniliby kogoś odpowiedniego. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo socjalne to telepraca ograniczając koszty w firmie pozwala utrzymać więcej miejsc pracy, poza tym znacznie racjonalniejsze wydaje się wówczas nie tyle zwalnianie kadr, co ograniczanie godzin pracy (a proporcjonalnie za tym wynagrodzenia). W ten sposób z kryzysem radzili sobie Niemcy. Zamiast zwolnić 20% załogi, można np. w przypadku 40% pracowników ograniczyć godziny pracy o połowę, a w momencie, gdy firma się odbije z powrotem zatrudnić ich na etat. Dla firmy korzystniej byłoby gdyby ci pracownicy pracowali codziennie po 4 godziny, a nie co drugi dzień, ale byłoby to dla pracowników uciążliwie, by codziennie dojeżdżać tylko dla tych czterech godzin. Ponadto teledojazdy mogą w takiej sytuacji stanowić benefit choć częściowo rekompensujący obniżkę pensji.

Jednak, by zaszły zmiany na europejskim rynku pracy muszą być w to zaangażowane rządy poszczególnych państw oraz Komisja Europejska. Mam jednak wątpliwość, czy wydawanie dużych pieniędzy na nieprzekonywujące kampanie edukacyjne i nieadekwatne do rynku programy szkoleniowe to właściwy kierunek.

Źródło:
http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,90443,10483475,Elastycznie___czy_to_znaczy_bezpiecznie_.html

Autorka „Undress for Success” w wywiadzie o telepracy

Oryginalny wywiad ukazał się na łamach Network News z października 2009. Kate Lister, współautorka m.in. Undress for Success. The Naked Truth About Making Money at Home,  a także raportów o stanie telepracy w Kanadzie i Wielkiej Brytanii, została przepytana przez Judi Casey. Wywiad porusza ogólne aspekty telepracy i jego tłumaczenie na polski znajduje się poniżej:

Judi Casey: Jaki termin jest najlepszy do zdefiniowania telepracy – praca w domu, praca z domu, e-praca, teledojazdy, praca zdalna, praca wirtualna a może jeszcze coś innego, czego nie wspomniałam?

Kate ListerKate Lister: Problem polega na tym, że terminy, choć często traktowane jako synonimy, mają różne znaczenie. Słowo “telepraca” samo się ciśnie na usta, więc nawet ja je używam, kiedy de facto mam na myśli “teledojazdy”, czyli wykorzystanie technologii, by zredukować podróż do pracy i z powrotem. Zatrudnieni, którzy pracują z domu, teledojeżdżają. Telepracą natomiast jest każde zastępowanie podróży technologią, dla przykładu telekonferencje, telemedycyna i teledojazdy.
Pewna liczba firm twierdzi, że większość ich personelu teledojeżdża, ale w wielu przypadkach, tak naprawdę ci pracownicy mobilni, którzy są cały czas w podróży. Może i nie przebywają w biurze, ale są albo w trasie albo u klienta.
Kiedy mówimy o korzyściach teledojazdów, ludzie którzy pracują w domu lub z domu najwięcej zyskują, jeśli chodzi o otoczenie, równowagę na linii praca-życie, czy oszczędności.

Jaka jest różnica między pracą w domu, a pracą z domu?

Najprostszym przykładem jest hydraulik. Może on pracować w domu – gdzie ma siedzibę firmy – ale musi wyjść z domu, by faktycznie wykonać usługę. Istnieje także różnica między samozatrudnionym, a pracownikiem. Biuro ds. Statystyk związanych z Pracą w Census [przyp.red. amerykański odpowiednik GUS] i także część innych organizacji wrzucają do jednego worka samozatrudnionych oraz pracowników, którzy pracują w domu, a następnie nazywają ich wszystkich telepracownikami. To oznacza, że nie można dostrzec, co robią organizacje, by zredukować emisję spalin, poprawić równowagę na linii praca-życie dla swoich pracowników oraz cieszyć innymi korzyściami, które zyskują zatrudnienie, którzy pracują w domu lub z domu.

Jak dużo ludzi teledojeżdża? Jak wiele małych biznesów operuje z domu?

Zależnie do tego, kogo się spytasz, populacja teledojeżdżających oscyluje między 2,5 mln (ankieta przeprowadzona przez American Community Survey i którą wyłączała samozatrudnionych) a 17 mln (WorldatWork, którzy za telepracowników uważają osoby, które pracują z domu tak mało jak jeden dzień w miesiącu). Dane dotyczące małych biznesów nie są lepsze. Liczba małych biznesów operujących z domu waha się od 3,1 mln (American Community Survey) a 15 mln (SBA).
Kiedy pisałam “Undress for Success”, poprosiłam Bruce’a Phillipsa z Krajowej Federacji Niezależnego Biznesu (National Federation of Independent Business)  o pomoc w uporządkowaniu tych danych. Zachichotał i opisał zadanie uzyskanie dokładnych liczb osób pracujących w domu jako “statystyczny Wietnam” – informacje docierają, ale nie możesz z nich nic wydobyć.

Problem polega na tym, że kiedy różne organizacje próbują uchwycić telepracę i telepracownika, każda przedstawia własną definicję, która im najbardziej odpowiada.  IRS [przyp.red. amerykański odpowiednik Urzędu Kontroli Skarbowej], Census, BLS, SBA i grupa prywatnych organizacji produkują statystyki, który teoretycznie mają oddawać faktyczną liczbę telepracujących, ale każdy z nich są stronnicze i mają pewne braki. Niektóre wliczają małe podmioty, a inne nie. Niektóre wliczają nieopłacanych wolontariuszy. Niektóre wliczają zarówno osoby zatrudnione na część etatu, jak i cały etat, a inne nie. Niektóry wliczają osoby, które pracują poza biurem jedynie dzień w miesiącu. Niektóre są wtórne i opierają się na wcześniej prowadzonych badaniach. Ale żadne nie rozdziela populacji osób pracujących z domu, a tych którzy pracują w domu.

W oparciu na wszystkim, co przeczytałam i przestudiowałam, najbardziej użyteczne dane dotyczące osób pracujących z domu pochodzą od Americam Community Survey. Ankieta jest prowadzona raz do rok przez Census. Zadają pytanie: “Jaki był Twój podstawowy środek transportu z domu do pracy”. Jedna z odpowiedzi brzmi “Pracuje w domu”. Tą odpowiedź należało zaznaczyć także w sytuacji, jeśli osoba nie pracuje jedynie w domu, ale w domu pracuje najczęściej.
Na podstawie danych ACS 2,5 mln pracowników i 3,1 mln samozatrudnionych pracowało w domu większość czasu pracy w 2008. Niestety dało się zauważyć wpływ recesji na liczbę telepracujących, ponieważ o pół miliona mniej osób pracowało z domu w porównaniu z 2007. O dziwo w administracji panstwowej w tym samym czasie wzrosła liczba telepracujących o 12%. Mało znany przepis prawa z 2000 mówi o tym, że każdemu pracownikowi federalnym należy umożliwić pracę z domu tak bardzo jak to tylko mozliwe. Chociaż jest to motywujący znak, to jedynie 7% zatrudnionych w administracji rządowej regularnie telepracuje. Mamy wciąż długą drogę przed sobą, jeśli chodzi o popularyzację telepracy. Ponad 50 milionów zatrudnionych w USA mogłoby telepracować – czyli 20 razy więcej niż obecna liczba telepracowników.

Jakie cechy i umiejętności są potrzebne do skutecznej telepracy?

Przede wszystkim telepracownicy muszą być w stanie pracować samodzielnie. Jeśli jesteś osobą, której zawsze trzeba wskazać, co ma robić, to nie będziesz dobrym telepracownikiem. Badania pokazują że 66-71% ludzi mówi, że by chciałoby pracować z domu, co najmniej przez część etatu.

Podczas gdy szefowie się boją, że telepracownicy spędzą swój czas pracy na bumelowaniu, w większość przypadków prawdziwa jest sytuacja przeciwna. Wyzwaniem staje się niepracowanie i umiętność “powrotu do życia”. Jeden telepracownik zdradził mi kiedyś, że po pracy wsiada do samochodu, robi rundkę po osiedlu, po czym wraca. W ten sposób komunikuje, że już skończył. Z drugiej strony na tym właśnie polega piękno telepracy – można pracować gdzie i kiedy się chce. To wszystko przekłada się na wyższą produktywność. Firmy, które posiadają rozszerzone programy telepracy takie jak BestBuy, British Telecom, Dow Chemical i wiele innych odkryły, że telepracownicy są o 35-40% efektywniejsi, niż pracownicy typowi w biurze.

Czy możesz zaprezentować, jak mogłoby pomóc USA, gdy więcej osób mogło telepracować? Czy można się czegoś nauczyć na przykładzie innych krajów?

Wyobraź sobie kandydata na prezydenta, którego mowa szłaby mniej więcej tak: “Głosujcie na mnie, a zamrożę globalne ocieplenie. Powiem krajom Bliskiego Wschodu, by szły sobie ubijać piasek, bo my nie będziemy potrzebować ich ropy. Odzyskam miejsca pracy, które straciliśmy przez off-shoring. Dostarczę więcej możliwości pracy. Poprawię Wasze kontakty z rodziną i dam wielu z Was od 2 do 3 dodatkowych tygodni wakacji. Zwiększę gotowość na katastrofy. Ograniczę korki uliczne i zredukuje natężenie na autostradach i mostach. Odnowię nasze miasta i zmniejsze przestępczość”. Prawdopodobnie brzmiałoby to za dobrze, by było prawdziwe, ale faktem jest, że regularne teledojazdy wśród tych, którzy mogą telepracować, pozwoliłoby nam to wszystko osiągnąć i więcej.

Mój partner i ja przejrzeliśmy ponad 250 badań o telepracy i powiązanych zagadnieniach. Przeprowadziliśmy dziesiątki wywiadów z telepracodawcami, telepracownikami, adwokatami i inwestorami zainteresowanymi zdalnym modelem zatrudnienia. Nasze badania były cytowane w Wall Street Journal, Harvard Business Review, Washington Post i wielu innych. Bazując na tym, czego się dowiedzieliśmy stworzyliśmy darmowy internetowy kalkulator oszczędności dzięki telepracy: http://undress4success.com/research/telework-savings-calculator/.  Kalkulator był używany przez wielu decydentów z USA i Kanady. Korzystając z najnowszych danych American Community Survey, kalkulator obliczał ile każde miasto, hrabstwo, dystrykt i stan w USA może zyskać, dzięki telepracy. Kalkulator umożliwia firmom dostosowywanie założeń do ich potrzeb. Generalnie kalkulator pokazuje, że jeśli 40% amerykańskiej populacji o stanowiskach, które się do tego nadają, teledojeżdżało co drugi dzień:

  • Kraj zaoszczędziłby 453 miliony baryłek ropy (57% importu z Zatoki Perskiej), co można przeliczyć na 31 miliarda USD rocznie.
  • Zredukowanoby emisję 84 miliony ton spalin rocznie – równowartość zabrania z dróg 15 milionów samochodów.
  • Potencjał energetyczny uzyskany dzięki oszczędności paliwa w sumie dwukrotnie przekraczałaby łączną produkcję energii ze wszystkich źródeł odnawialnych
  • Produktywność pracujących wzrosłaby o 6,2 milionów roboczolat, co jest równowarte 200 miliardów USD każdego roku.
  • Przedsiębiorstwa zaoszczędziłyby 194 miliardów USD na kosztach najmu, elektryczności, rzadszych nieobecnościach i mniejszej rotacji.
  • Każdy telepracownik oszczędziłby między 2500 a 11000 USD rocznie na kosztach transportu i z nim powiązanych. Łącznie wyniosłoby to około 316 miliardów USD.
  • Pracownicy odzyskaliby 2-3 tygodnie czasu każdego roku. Chodzi o czas, który wcześniej spędzaliby na dojazdach do pracy.
  • Zaoszczędzonoby 3 miliardy USD na utrzymaniu autostrad, ponieważ 180 miliardów mil mniej byłoby na nich przejechanych.
  • 150 tys. osób nie odniosłoby obrażeń w wyniku wypadków drogowych i zaoszczędzonoby 18 miliardów USD na kosztach związanych z nimi.

To wszystko sumuje się do ponad 700 miliardów USD rocznie w oszczędnościach. To dopiero pakiet stymulujący gospodarkę. Przed kryzysem, wszyscy bali się niedoborów na rynku pracy oraz odpływy wykwalifikowanej siły roboczej na emeryturę. Telepraca jest i była idealnym narzędziem na te problemy na wiele sposobów. Rozmawiałam z szefową HR w MySQL i powiedziała mi, że zatrudniają pracowników na wszystkich kontynentach oprócz Antarktydy i żaden z nich nie pracuje w tradycyjnym biurze. Przypisała ich sukces to umiejętności zatrudniania zdalnie – to daje im dostęp do najlepszych pracowników, niezależnie od ich miejsca zamieszkania.

Innym przykładem jak teledojazdy mogą przekształcić firmę jest VIPdesk, call center, które zatrudnia 500 pracowników, z których wszyscy pracują z domu. W swojej historii trzykrotnie przenosili swoją siedzibę, ponieważ w miarę jak się firma rozrastała, to okazało się, że brakuje pracowników na lokalnym rynku. Po trzeciej przeprowadzce zdecydowali się na lepsze rozwiązanie i postawili na teledojazdy. Obecnie ich wszyscy przedstawiciele pracują z domu. Rezultatem okazało się zatrudnienie pracowników o wyższych kwalifikacjach, znacznie mniejsze koszty, organicznie rotacji ze 100% do 10%, a także wyższa produktywność. Alpine Access, największa firma call center, która wyłącznie zatrudnia pracowników domowych (jest ich około 2000), przyznaje, że swój sukces zawdzięcza właśnie temu wirtualnemu modelowi.

Można mówić o znacznych korzyściach finansowych w przypadku programów pracy zdalnej. Chociaż żadna z firm, z którymi rozmawiałam i które wdrożały takie programy, nie traktowała korzyści finansowych jako ich główny bodziec, to wszystkie je odnotowały. Nasz kalkulator pokazuje, że typowa firma może zaoszczędzić około 20 000 USD rocznie na pracownika, który teledojeżdża co drugi dzień.

Telepraca prowadzi do nowych i lepszych możliwości zatrudnienia i jest szansą dla osób niepełnosprawnych. Przedstawiciel wyspy Księcia Edwarda w Kanadzie się ze mną skontaktował. Jako że społeczność żyje na wyspie, to jest wyizolowana, a dochód do zdobycia na wyspie jest ograniczonych. Oni traktują telepracę jako szansę na podwyższenie standardu życia mieszkańców. Społeczności wiejskie w USA wyraziły podobne nadzieje.

Jeśli chodzi o równowagę na linii praca-życie, teledojazdy na pół etatu skutkują dodatkowym czasem wolnym (łącznie 2-3 tygodnie rocznie).

Czy możemy się czegoś nauczyć od innych krajów?

Wiarygodne dane dot. telepracy na arenie międzynarodowej są ciężkie do zdobycia, a jeszcze ciężej jest je między sobą porównywać, ponieważ dotykają je te same problemy metodologiczne, co dane dla rynku amerykańskiego. Badanie z 2007 w Europie pokazuje, że Czechy, Austria, Słowacja i Wielka Brytania przewyższają USA, jeśli chodzi o odsetek osób pracujących z domu przez większość czasu. Inne kraje, m.in. Estonia, Dania i Litwa mają procentowo więcej niż my pracowników, którzy regularnie teledojeżdżają, Z kolei takie kraje jak np. Kanada, Izrael, Australia, Indie i Filipiny robią postępy, jeśli chodzi o teledojazdy.

Katalizatory popularyzacji pracy z domu różnią się w zależności od kraju. Generalnie, większe i zamożniejsze państwa są najbardziej zainteresowane korzyściami telepracy z zakresu “work-life balance”. Małe i uboższe krają chcą korzystać z teledojazdów, by odtworzyć na lepsze oferty pracy, z wyższymi zarobkami.
Doświadczenia z telepracy są znacząco takie same na całym świecie. Telepraca zwiększa produktywność, poczucie szczęścia pracowników i równowagę między pracą a życiem. Wyzwania dotyczą nieufności kierownictwa i zagadnieniom społecznym.

Jak organizacje mogą zachęcać i promować udane programy telepracy?

Największą barierą rozwoju przez 3 ostatnie dekady było przekonanie kierownictwa. Podczas gdy 90% menedżerów mówi, że ufa swoim pracownikom, 40% z nich dodaje, że chcą ich widywać w biurze tak dla pewności!

Kiedy o tym pomyślisz, w jakikolwiek dzień pracy, menedżerowie zazwyczaj nie widują wszystkich swoich podwładnych i , oczywiście, to że kogoś widzisz przy biurku wcale nie oznacza, że ta osoba pracuje! Pracownicy właściwie przyznają się do marnowania dwóch godzin dziennie, nie wliczając lunchów i przerw, na obijanie się. Tyle wartości z pracy w biurze.

Klucz do zarządzania telepracownikami, a właściwie wszystkimi pracownikami, jest zarządzanie przez rezultaty. Jeśli pracownicy realizują swoje zadania należycie, co cię obchodzi gdzie, kiedy i jak to robią? Eksperci ds. zarządzania mówią o tym od lat. Results Only Working Environment (ROWE) jest dobitnym dowodem. Jeśli oni są w stanie wprowadzić program “gdziekolwiek/kiedykolwiek” dla 90% personelu, to ty także możesz to wprowadzić w swojej firmie.

Droga do pracy z domu została już przebyta przez setki organizacji. 15 lat temu, firma chcąca rozpocząć program telepracy musiałaby się uczyć metodą prób i błędów. Teraz istnieje wiele rodzajów najlepszych praktyk, które są dostępne. Możesz ściągnąć z Internetu wszystko, czego potrzebujesz do sformalizowania programu.

Jaki jest najskuteczniejszy sposób, by zyskać poparcie kierownictwa?

Z pewnością kluczowe jest poparcie na wszystkich szczeblach organizacji. Często niepowodzenie wynika z tego, że szef jest entuzjastycznie nastawiony, ale menedżerowie średniego szczebla nie są przekonani lub na odwrót. Ostatnio rozmawiałam z menedżerem jednej organizacji odnośnie ich programu teledojazdów. Powiedział mi, że poprzedni szef uwielbiał tą koncepcję, ale obecny chce mieć zespół na widoku. W rezultacie wszyscy, którzy do tej pory teledojeżdżali dalej mogli to robić (choć nie było to aprobowane), ale nikt nowy nie może dołączyć do programu.

By program pracy zdalnej odniósł sukces musi stanowić część kultury organizacyjnej firmy. Zaczyna się od podejścia polegające na wzajemnym zaufaniu i szacunku między pracodawcą a pracownikami.

Kiedy firma próbuje telepracy i widzi wzrost produktywności, sprawa sama się załatwia.

Jak pracownicy mogą skutecznie przekonać przełożonych do telepracy?

To ważne, by mówić językiem korzyści dla firmy i należy unikać nastawienia typu “Ja chcę! Ja chcę! Ja chcę!”. Odrób zadanie domowe i przedstaw swoje propozycje w aspekcie benefitów dla przedsiębiorstwa. Pamiętaj by poruszyć ich wszystkie obawy i je rozwiać dobrymi argumentami. Dobre podsumowanie znajduje się tutaj: http://undress4success.com/individuals/sample-documents/.

Użyj dostępnych danych i badań naukowych, by potwierdzić twoje racje. Przedstaw harmonogram, sposób komunikacji, czy będziesz osiągalny, jak poradzisz z dystrakcjami w domu. Miej na uwadze takie zagadnienia jak zazdrość współpracowników i poczucie utraty kontroli przełożonych. Wprowadzać program pilotażowy, zaproponuj okres próbny i pokaż jak to wszystko działa.

Jaki rodzaj badań jest potrzebny, by przejść dalej z telepracą?

Potrzebujemy lepszych statystyk. Ostatnio robiłam prezentację dla lokalnej agencji rządowej. Oni skonstruowali 30-letni plan dotyczący transportu w regionie. Okazało się, że jest przepaść pomiędzy rosnącym zapotrzebowaniem na wykorzystywanie dróg, a istniejącą infrastrukturą. Teledojazdy były sugerowane jako sposób na wypełnienie tej przepaści, ale nadal nic nie zrobiono w tym zakresie. Dlaczego? Ponieważ nie mogą oszacować, na ile osób telepraca faktycznie wpłynie. Dlaczego nie? Ponieważ nie znają liczby osób, które już pracują z domu. Chcą dokładnych danych, kto już pracuje z domu w podziale na branże i typ stanowiska, i na tej podstawie estymować, co się stanie w przyszłości. Powiedzieli “jeśli mamy przeznaczyć miliony dolarów na rozwój telepracy, kosztem rozwoju infrastruktury, to musimy pokazać decydentom, jaki to będzie miało faktyczny wpływ”. Mogę zebrać dane dla pojedynczego regionu, ale dla całego kraju byłoby to trudne.

Problem polega na tym, że nie będziemy wiedzieli, czy program teledojazdów się sprawdza, jeśli nie będziemy znali punktu wyjścia. Potrzebujemy także ustandaryzowanej metody weryfikacji i mierzenia uczestnictwa w telepracy. Jeśli wprowadzone są kary dla firm za szkody wobec środowiska, to jak mamy zamiar mierzyć redukcję zanieczyszczenia firmy dzięki teledojazdom? Co byłoby najlepszym wskaźnikiem? Nasz kalkulator już wiele robi w tym zakresie, ale więcej badań jest potrzebne do weryfikacji statystyk i lepszego zrozumienia  obecnej populacji pracujących z domu. Pracuję nad serią propozycji na finansowanie takich badań.

Co mogą zrobić politycy, by zachęcić do telepracy?

Uważam, że powinni to być politycy na poziomie federalnym. Obecnie wiele urzędów i agencji ma wiele do zyskania dzięki telepracy. Telepraca często była wspominana w rozporządzaniach  poszczególnych urzędów i agencji, ale nie ma spójnej krajowej polityki w tym zakresie. Każda agencja patrzy na telepracę z innej perspektywy.

Prezydent Obama podczas jednego ze swoich pierwszych dni urzędowania opisał siebie jako osobę, która korzysta z teledojazdów i powiedział, że to bardzo miłe, jeśli chodzi o równowagę na linii praca-życie. Potrzebujemy wprowadzenia przepisów o telepracy, który by wzmogły lokalne i stanowe programy, takie jakie już są dostępne w stanie Virginia, Connecticut, Oregon, czy Georgia. Program w Virginii stanowi świetny model dla innych stanów. Do telepracy zachęca się przez bodźce finansowe w postaci 3500 USD na pracownika w firmach, które uruchomiły program teledojazdów.

Telepraca oferuje proste, niedrogie i atrakcyjne rozwiązanie dla takiego zakresu problemów, że to jest zbyt ważne, by to zignorować. Nadszedł czas, byśmy uczynili drogi bardziej przejezdne.

Rosnące ceny paliw argumentem na rzecz telepartyzantki?

Analitycy alarmują, że w najbliższym okresie będą rosły ceny paliw. Eksperci portalu e-petrol.pl regularnie publikują notowania cen paliw na polskich stacjach w zależności od województwa. Stan na 19.10.2011 mówił, że ceny za benzynę bezołowiową 95 najczęściej kształtowały się na poziomie między 5,28 a 5,32 zł za litr, ceny Pb 98 między 5,51 a 5,62 zł/litr, olej napędowy 5,22-5,27 zł/litr, z kolei autogaz można było kupić w cenie od 2,82 do 2,86 zł/litr. Prognozy e-petrol.pl mówią o dalszych podwyżkach na okres 24.10-30.10 dla wszystkich paliw oprócz Pb 98.

Kierowcy narzekali na rosnące ceny paliw jeszcze w 2010, kiedy to benzyna była około 15% tańsza, a olej napędowy można było nabyć nawet 20% taniej niż obecnie.

Dlaczego paliwa drożeją?

Podstawowym surowcem do wytworzenia benzyny jest ropa naftowa, która jest przetwarzana w rafineriach. Także LPG jest produktem ubocznym przy rafinacji ropy naftowej, a tylko niewielką ilość gazolu są otrzymywane ze złóż gazu ziemnego. Dlatego ceny paliw są silnie pozytywnie skorelowane z cenami ropy naftowej.

Poniżej przedstawiony jest wykres ukazujący dynamikę zmian cen za baryłkę ropy w odmianie Brent (który uważany jest za gatunek, który lepiej odzwierciedla światowy popyt na ropę). Podane są ceny nominalne oraz realne zdyskontowane o inflację i podane w cenach z kwietnia 2011.

Ceny ropy Brent

Widzimy, że ceny ropy generalnie stale rosną, choć można odnotować pewne wahania (spadek cen ropy w 2009 z powodu kryzysu). Należy zadać pytanie, dlaczego ropa tak gwałtownie drożeje? Przede wszystkim ropa to surowiec nieodnowialny i skończony (istnieją teorie, które temu przeczą, ale ich zwolennicy są w mniejszości). Im więcej ropy się sprzedaje, tym jest jej coraz mniej, czyli podaż ropy z perpektywy długiego okresu maleje. Równocześnie rodzi się coraz więcej ludzi, a to oznacza rosnące zapotrzebowanie m.in. na samochody, które są napędzane paliwem uzyskanym z ropy naftowej. Poniższy rysunek przedstawia mechanizm wzrostu ceny przy malejącej podaży i rosnącym popycie.

popyt-podaz-ropa

Ponadto ropa jest dobrem o małej elastyczności cenowej, dlatego wzrost ceny o 1% zmniejsza wielkość zapotrzebowania o mniej niż 1%. Wiedzą o tym państwa, gdzie znajdują się złoża ropy i dlatego stosują praktyki oligopolistyczne, w szczególności kartel (słynny OPEC).

Nawet gdyby ropa zaczęła tanieć, to niekoniecznie ceny paliw na stacjach, by się zmniejszyły. Hurtowe ceny paliw są nieznacznie niższe od cen detalicznych, a marże właścicieli stacji wynoszą średnio 2,5%. Oznacza to, że jedynie drastyczna obniżka cen hurtowych może skutkować obniżką cen detalicznych.

Okazja do telepartyzantki?

Telepartyzantka oznacza sytuację, kiedy inicjatywa wprowadzenia telepracy wypływa oddolnie od pracowników. Coraz większe koszty na paliwo nie będę rekompensowane wyższymi zarobkami, dlatego warto zastanowić, czy można zredukować liczbę dojazdów, a dzięki temu zaoszczędzić na benzynie. Warto obliczyć, ile wynoszą Twoje miesięczne koszty na transport do pracy i z powrotem. Być może opcja telepracy naprzemiennej umożliwi Ci oszczędności w wysokości 300 zł miesięcznie?

 

Źródła:

http://www.e-petrol.pl/index.php/notowania-komentarz-rynek-paliw/66115/epetrolpl-paliwa-coraz-drozsze
http://www.e-petrol.pl/index.php/notowania/rynek-krajowy/ceny-stacje-paliw (stan na 26.10.2011)
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Brent_Spot_monthly.svg
http://nafta.wnp.pl/pawlak-dyktuje-niskie-marze-orlenowi-i-lotosowi,136615_1_0_0.html

Czy ludzie wiedzą, czym jest telepraca?

Wiele pojęć rozumiemy intuicyjnie. Z czym kojarzy się Państwu telepraca? Wśród wymienionych konotacji mogą się znaleźć: praca w domu, technologia do komunikacji na odległość, Internet, telefony,  lecz również telemarketing. Wszystkie te skojarzenia są faktycznie połączone z telepracą i w jakimś stopniu ją nam przybliżają, ale intuicyjne rozumienie pracy zdalnej uniemożliwia nam zrozumienie całego zjawiska. Warto wyjaśnić, czym jest telepraca oraz kim jest telepracownik na samym wstępie, by dalsza część szkolenia była jasna (szczególnie w aspekcie korzyści) oraz by Państwo mogli wdrożyć telepracę we własnych firmach.

Badanie PBS z 2005 na 1000 przedsiębiorstw wykazało, że tylko 59% respondentów wiedziało, czym jest telepraca. Wynik jest o tyle rozczarowujący, że pytanie było zamknięte o treści „Jak Pan/Pani sądzi, co to jest telepraca?”, a ankietowanym podano cztery możliwe odpowiedzi:

  • Poprawna odpowiedź – wykonywanie przez pracowników pracy poza siedzibą firmy (tradycyjnym miejscem pracy) i przesyłanie efektów tej pracy za pomocą internetu lub innych technologii teleinformatycznych.

Oraz te błędne:

  • praca wykonywana przez telefon (udzielanie informacji, ankietowanie, telemarketing) – martwić może, że aż 23% respondentów utożsamiło telepracę z telemarketingiem. Otóż telemarketing może, ale nie musi być rodzajem telepracy.
  • dowolny rodzaj pracy wykonywanej poza siedzibą firmy/przedsiębiorstwa – 7% odpowiedzi. Wybranie tej odpowiedzi świadczy o pomyleniu pracy zdalnej z pracą mobilną, która jest pojęciem szerszym.
  • Żadne z powyższych – 6% wskazań. Do tego należy dodać, że 5% ankietowanych nie udzieliło odpowiedzi na to  pytanie.

Telepraca, teledojazdy, praca zdalna, e-praca – skąd tyle terminów?

Stworzenie terminów „telepraca” i „teledojazdy” przypisuje się Jackowi Nillesowi, który rozpoczął swoje badania nad telepracą na początku lat 70-tych. Sam Nilles mówi o powstaniu obu terminów następująco: „Podczas okresu trwania [pierwszego programu pilotażowego] nazywaliśmy go Projektem Telekomunikacyjno-Transportowej Zamiany [w oryginale Telecommunications-Transport Tradeoff]. Kiedy próbowałem wyjaśnić ludziom, czym się zajmuję i powoływałem się na tą nazwę, ich oczy robiły się wielkie. Stwierdziłem, że muszę pomyśleć o bardziej chwytliwej nazwie dla celów marketingowych. Mówiliśmy o telekomunikacji i dojazdach, więc dlaczego nie połączyć by tych słów i stworzyć „teledojazdy”?” Dopiero później przyszedł czas na pojęcie „telepraca”. Ponownie cytując Nillesa: „Przedstawię przykładową konwersację z niektórymi kierownikami. “Nie chcemy teledojazdów w naszej firmie”. Dlaczego nie?. „Po prostu nie chcemy”. Czy wiecie co to są teledojazdy? “To coś złego”. Dlatego stworzyliśmy szersze pojęcie, jakim jest telepraca. Teledojazdy to forma telepracy. Telepraca lepiej brzmi dla prezesów firm, ponieważ zawiera słowo “praca”. Nie obchodzą ich dojazdy, ale praca jest czymś, co ich interesuje.”

Obecnie termin „teledojazdy” jest rzadko używany w polskiej literaturze i jest zastępowany po prostu przez „telepracę”. De facto mówiąc podczas szkolenia o telepracy najczęściej będę miał na myśli właśnie teledojazdy. W dalszej części szkolenia zostaną przedstawione różnice między oboma pojęciami. Zamiennie z telepracą, można używać jej synonimu tj. wyrażenia „praca zdalna”. Jest to jedno i to samo. Ostatnimi czasy, by podkreślić znaczenie Internetu w telepracy, wprowadzono pojęcie e-praca, jednak nadal mamy do czynienia z telepracą.

Grzechy pracowników biurowych

Nieraz wspominałem, że największą barierą rozwoju telepracy jest brak zaufania przełożonych do podwładnych. Wynika to z przeświadczenia, że kierownik myśli, że skoro pracownik jest w zasięgu wzroku lub niedaleko w biurze, to ta świadomość nadzoru motywuje pracownika. Czyżby? Wyniki badania przeprowadzonego przez Gazetapraca.pl przeczą takiemu twierdzeniu. A oto i one:

grzechy pracownika

Pierwszym grzechem są prywatne rozmowy telefoniczne z telefonów służbowych. Okazuje się, że co czwarty pracownik się do tego przyznaje, podobnie jak do nieprzychodzenia na czas. Po prawie co piątym pracowniku można się spodziewać wchodzenia na Facebooka lub NK.pl. 14% respondentów odpowiedziało, że w godzinach pracy dokonują zakupów przez Internet. 12% buszuje po serwisach zakupów grupowych. Taki sam odsetek korzysta z samochodu służbowego do celów prywatnych (a ile pracowników posiada samochód służbowy?). Również 12% wchodzi na portale rozrywkowe. 7% rozmawia przez GG nie tylko o pracy, a 4% wyznało, że zdarzało im się przyjść do pracy pod wpływem alkoholu.

Zgadzam się z argumentem cytowanej pracowniczki, która mówi, że jest pracownikiem umysłowym i nie jest w stanie pracować na pełnych obrotach od 9 do 17. Zarzeka się przy tym, że przeglądanie stron internetowych niezwiązanych z pracą zajmuje jej nie więcej niż godzinę dziennie. I tak wydaje mi się, że patrząc na średnią, to jest ona pracowita.

Jaki z tego wniosek? Pracownicy nie są święci i potrafią bumelować tuż przed oczami przełożonego. Nie sposób nie docenić sprytu niektórych leni. Czy wiecie, że istnieją gry wbudowane w arkusz kalkulacyjny Excel? Niestety Open Office Calc wcale nie jest lepszy. Większość z tych gier posiada tzw. „boss key”, czyli jeden klawisz, który po wciśnięciu sprawi, że gra na chwilę zniknie. Ponadto pracownik w biurze może tak sobie rozplanować dzień roboczy, by zabijać czas ciągłymi podróżami biurkiem, WC, kuchnią i innymi pokojami.

Czy telepraca jest rozwiązaniem?

Sama telepraca nie wystarczy. Musi był połączona z systemem ocenieniami rezultatów pracy. Nie ma co się okłamywać – jeśli zatrudniłeś lenia, to będzie się lenił i w domu i w pracy. Wówczas jedynie wyniki pracy tej osoby ją zdemaskują i nie obroni jej wiarygodne pozory osoby zapracowanej. Przerwy są potrzebne w pracy, a różni ludzie w różnych okresach są najbardziej efektywni. Umożliwienie pracy w domu sprawi, że pracownik będzie pracował, kiedy będzie miał największą wenę i nikogo niech Cię nie zdziwi, że będzie to się odbywać także poza ramami 9-17. Sześć godzin efektywnej pracy w domu, to znacznie więcej niż przesiedziane 8h w biurze.

Ekiga – konferencje audio

Jedną z przewag Skype nad Ekigą jest łatwa możliwość wykonania konferencji audio, dzięki której kilku użytkowników może rozmawiać. Ekiga softphone nie ma takiej wbudowanej możliwości, ale istnieje możliwość wykonania rozmowy z kilkoma osobami jednocześnie.

Krok 1: Rejestracja w Ekiga.net

Zakładam już, że posiadasz softphone Ekigi, a jeśli nie, to zachęcam do instalacji. By korzystać z opcji konferencji audio musisz uzyskać darmowy adres SIP od Ekigi (podobnie jak pozostali rozmówcy). Rejestracja przebiega dość prosto. Wystarczy wejść na stronę https://www.ekiga.net/?page=register  , wypełnić wszystkie pola (w szczególności podając login do Ekiga.net i hasło), akceptując regulamin i klikając przycisk „submit”. Konto SIP Ekigi należy dodać do softphone’a.

Krok 2: Zadzwoń na 501XXXX@ekiga.net

Masz dwie możliwości dołączenia do konferencji audio. Zadzwoń na adres:

  • sip:501@ekiga.net , jeśli chcesz wziąć udział w publicznej konferencji, do której mogą dołączyć wszyscy użytkownicy Ekiga.net
  • lub sip:501XXXX@ekiga.net, gdzie XXXX to numer prywatnego pokoju, który składa się z czterech cyfr.

Naturalnie wybierzesz to drugie rozwiązanie. Wybierając numer , musisz wybrać jakiś wolny pokój. Ponieważ jednak Ekiga.net i jej opcja konferencji audio nie jest zbyt popularna, to wybierając losowy numer powinno Ci się udać bez problem uzyskać dostęp, do pustego pokoju.

Krok 3: Zablokuj pokój

Po tym jak wybierzesz pokój, zostaniesz poproszony o wybranie numeru PIN pokoju (to takie hasło do pokoju). Wybierz jakiś numer, by zamknąć pokój przed nieproszonymi gośćmi lub kliknij „#” na klawiaturze softphone’a, a wówczas pokój ten będzie publiczny.

Krok 4: Przekaż znajomym numer pokoju oraz PIN

Dzięki temu, tylko pożądane osoby będą mogły dołączyć do wspólnej konwersacji.

Minusy tego rozwiązania

W porównaniu do Skype takie rozwiązanie jest trochę toporne. Nie dość, że wybrany pokój może być akurat zajęty, to jeszcze za każdym razem przed rozmową, należy podawać parametry do rozmowy (numer SIP i PIN). Miejmy nadzieję, że w kolejnych edycjach softphone’a zostanie to poprawione. Niemniej opcja konferencji audio istnieje, więc w razie potrzeby można z niej skorzystać.

Czy freelancer, który telepracuje jest telepracownikiem?

W zależności od perspektywy odpowiedź może brzmieć „tak” lub „nie”. Niektóre badania uwzględniają samozatrudnionych i freelancerów do populacji telepracowników – przykładem jest metodologia w raporcie WorldatWork. Z kolei Kodeks pracy określa telepracownika jako osobę, która wykonuję telepracę i jest zatrudniona na umowę o pracę, a to oznacza, że praca freelancera oraz telepracownika są regulowane przez różne przepisy.

Ciekawe badanie przeprowadzono w ramach programu „Ogólnopolski program promocji i szkoleń dla przedsiębiorców Telepraca II” realizowanego na zlecenie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Telepraca.gov.pl rozsyłała informacje prasowe, z których wynikało, że jedynie 41% ankietowanych zdawało sobie sprawę, że telepracownicy i freelancerzy są zatrudniani w oparciu o inne przepisy prawa pracy.

telepracownik_freelancer

Niestety świadczy to, o tym, że pojęcia „freelancer” i „telepracownik” nadal nie są w pełni zrozumiałe przynajmniej wśród respondentów.

Informacja prasowa od telepraca.gov.pl  przedstawiała także ciekawe zestawienie telepracownika i freelancera w formie tabelki. Jednak porównanie telepracownika z freelancerem wprowadza w błąd, ponieważ sugeruje, że każdy freelancer telepracuje, a to nie jest prawdą! Fakt, że wiele dziedzin jakimi zajmują się freelancerzy można wykonywać w ramach telepracy (np. programowanie, grafika, copywriting), ale definicja freelancera mówi, że jest to osoba pracująca bez etatu, która realizuje projekty na zlecenie. Zwykło się utożsamiać wolnych strzelców z pracami umysłowymi i/lub twórczymi. Nie można jednak utożsamiać freelancingu z telepracą!

Porównanie pracownika i freelancera

Zamiast porównywania telepracownika i freelancera, należy porównać pracownika z freelancerem.

Pracownik

Freelancer

Podstawa zatrudnienia

Umowa o pracę

Umowa zlecenia, umowa o dzieło, faktura VAT

Charakter zatrudnienia

Stały

Czasowy (do ukończenia projektu)

Przepisy regulujące

Kodeks pracy

Kodeks cywilny

Dla kogo pracuje?

Dla jednego pracodawcy

Dla różnych klientów

Czas i miejsce pracy

Regulowane

Domyślnie nieregulowane

Stabilność zatrudnienia

Wysoka

Niska

 

Widać, więc, że współpraca z freelancerem ma więcej wspólnego ze współpracą z inną firmą, niż stosunkiem, który łączy pracownika i pracodawcę.

A kim właściwie jest telepracownik?

Skoro już wiemy, czym jest telepraca, to czy automatycznie możemy określić, kim jest telepracownik? Zdecydowanie nie. Działa to podobnie analogicznie jak w przypadku powiązania słów „pracować” i „pracownik”. Otóż każdy pracownik pracuje, ale nie każdy, kto pracuje, jest pracownikiem. Mamy przecież przedsiębiorców, freelancerów, przedstawicieli wolnych zawodów, a zgodnie z definicją z Małego słownika języka polskiego (PWN, Warszawa 1969) „pracownik” to „człowiek pracujący, zatrudniony w jakimś zakładzie: biurze, sklepie, w fabryce itp.”. Ponadto w przypadku telepracy istnieje sytuacja, w której wykonywana jest telepraca na rzecz klienta pracodawcy, lecz o samym zatrudnionym ciężko byłoby powiedzieć, że jest telepracownikiem. W literaturze nie jest temu zagadnieniu poświęcona żadna uwaga i można wywnioskować, że przyjmuje się, że każda osoba, która wykonuje telepracę jest telepracownikiem.

Pozostaje jeszcze pytanie, czy jeśli ktoś telepracuje 15 minut w roku już jest telepracownikiem, czy też nie spełnił minimalnych wymagań czasowych na zostanie telepracownikiem? Takie minimalne wymagania ustalane byłyby czysto arbitralnie, jednak najczęściej w literaturze pojawia się liczba 8 godzin w tygodniu. Więc dopiero jeśli dana osoba telepracuje 8 godzin w miesiącu, to możemy ją nazwać telepracownikiem. Warto jeszcze raz podkreślić, że te wymagane 8 godzin to liczba arbitralna i w zależności od badań może się znacznie różnić. Niektóre definicje do telepracowników wliczają freelancerów i przedsiębiorców, a inne ograniczają się jedynie do osób zatrudnionych na umowę o pracę. Tworzy to problem, ponieważ nie można porównać liczby telepracowników z różnych raportów, więc np. trudno w oparciu o raporty z różnych okresów badać dynamikę zmian liczby telepracowników, ponieważ za te zmiany mogą odpowiadać różne metodologie.

Reasumując, w zdalniej.pl za telepracownika uważamy każdą osobę, która telepracuje co najmniej 20% czasu pracy w tygodniu (8/40 = 20%) poza zakładem pracy pracodawcy i jest zatrudniona na etat (niekoniecznie w formie kodeksowej). Telepracownikiem nie jest  freelancer / właściciel firmy nawet jeśli telepracuje przez większość czasu, bo osoba, która nie jest pracownikiem automatycznie nie może być telepracownikiem.  Proszę się jednak nie dziwić, widząc odbiegająco od tego definicję telepracownika w różnych publikacjach.